Siedemnastoletni Benjamin wpatrywał się w zadrukowane strony w półmroku drukarni. Jego brat James znów krzyczał, że jest zbyt wolny, zbyt niedokładny… Ale młody Franklin nie słuchał. W jego głowie rodził się plan. Plan, który miał go uwolnić nie tylko od tyranii brata, ale przede wszystkim od własnych niedoskonałości.
W tamtej chwili nie wiedział jeszcze, że system, który powoli wymyślał, stanie się jednym z trwalszych systemów rozwoju w historii tego świata. System tak prosty, że można go zapisać na jednej kartce, i tak potężny, że może zmienić życie.

Dzisiaj wiemy, że Benjamin Franklin — amerykański polityk, drukarz, wynalazca uczony, filozof i jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, stworzył listę 13 zasad, którymi kierował się w życiu.
“Chciałem walczyć z naturalną skłonnością, zwyczajami lub towarzystwem, które mogłoby sprowadzić mnie na manowce” - Pisał Franklin w liście do syna, wyjaśniając sens swoich 13 tajemnic, zasad i cnót.
Ten człowiek osiągnął szczyty w wielu dziedzinach. Nie tylko został jednym z Ojców Założycieli. Mało osób wie, że w trakcie swojego życia wynalazł fotel bujany, okulary dwuogniskowe i piorunochron. Ponadto był skutecznym przedsiębiorcą. Nie miał za sobą świetnej edukacji, ale cały czas szukał wiedzy. Cały czas próbował zdobyć życiową mądrość.
Powiedział nawet kiedyś: “Kto żyje nadzieją, umrze głodny”, co możemy zrozumieć, jako: Zamiast marzyć. Działaj. Pracuj nad sobą. Cały czas doskonal swoje mocne i słabe strony. Nie polegaj tylko na nadziei. Weź sprawy w swoje ręce.
13 tajemnic, zasad i cnót.
Franklin zrozumiał coś, czego my wciąż się uczymy: charakter można kształtować jak mięsień. Potrzebny jest tylko odpowiedni plan treningowy.
Stworzył więc system, który był jednocześnie prosty i głęboki. Najpierw omówmy zasady, które były fundamentem tego systemu, a później omówimy, jak w praktyce tego wszystkiego przestrzegał.
UMIARKOWANIE: Jedz i pij z umiarem – pisał Franklin. Nie chodziło tylko o jedzenie. Chodziło o znalezienie równowagi we wszystkim. O zrozumienie, że każdy nadmiar ostatecznie prowadzi do braku. My — ludzie XXI wieku, mamy wszystkiego pod dostatkiem. W wielu kwestiach nie znamy umiaru.
CISZA: Mów tylko to, co może przynieść korzyść innym lub tobie. Dla Franklina nie był to nakaz milczenia. To była sztuka mówienia tego, co istotne. W świecie social mediów i ciągłego szumu ta zasada jest aktualna jak nigdy. Ale nie tylko o social media chodzi. Chodzi także o naszą codzienność. Im mniej mówimy, tym lepiej. Liczy się jakość słów, a nie ich ilość.
PORZĄDEK: Niech wszystko ma swoje miejsce, a każda czynność swoją porę. Franklin wiedział, że chaos zewnętrzny tworzy chaos wewnętrzny. Porządek w przestrzeni to porządek w myślach. Z dzisiejszej perspekty widzę tutaj świetne przełożenie tej zasady na pracę w blokach tematycznych (np. każda sobota 11:00 ucze się języka). Każde działanie ma swój czas.
DETERMINACJA: Postanów wykonać to, co powinieneś. Wykonuj bez zawahania to, co postanowiłeś. Nie chodziło o wielkie deklaracje, ale o małe, codzienne zobowiązania. Często to powtarzam i sam od pewnego czasu się pilnuje w tym temacie. Trzeba działać. Te małe codzienne czynności potrafią w dłuższej perspektywie zrobić ogromną różnicę.
OSZCZĘDNOŚĆ: Wydawaj pieniądze tylko na dobro innych lub własne. Franklin rozumiał różnicę między ceną a wartością. Oszczędność nie oznaczała skąpstwa – oznaczała mądre inwestowanie. Do pieniędzy warto podchodzić mądrze. Na tym polega budowanie majątku. Pisałem o tym kiedyś w tym wpisie i szczerze zachęcam do przeczytania go, jeśli masz problem z finansami.
PRACOWITOŚĆ: Nie trać czasu. Zawsze bądź zajęty czymś pożytecznym. Franklin nie gloryfikował przepracowania. Podkreślał wartość sensownego działania. Nie chodzi o to, aby pracować 12 godzin dziennie. Wystarczy jedynie, że nie będziemy tracić czasu.
SZCZEROŚĆ: Używaj niewinnego podstępu. Franklin wiedział, że szczerość bez taktu jest jak chirurgia bez znieczulenia – skuteczna, ale niepotrzebnie bolesna. To jest coś, co mnie wielokrotnie zaprowadziło do ślepej uliczki. Jestem szczery i mówię to, co myślę. Myślałem, że to zaleta. Okazuje się, że tak… ale trzeba szczerość przemycać między wierszami. Jeśli walimy prosto z mostu, to ludzie się obrażają i nie otrzymujemy spodziewanego rezultatu. Trzeba używać niewinnego podstępu, w taki sposób, aby zmiękczyć przekaz.
SPRAWIEDLIWOŚĆ: Nie krzywdź nikogo przez działanie lub zaniechanie. Sprawiedliwość zaczynała się dla niego od codziennych — małych decyzji. Czy coś trzeba tu dodawać?
UMIARKOWANIE W REAKCJACH: Unikaj skrajności. Powstrzymuj się od urazy tak bardzo, jak uważasz, że na to zasługuje. Dla Franklina była to sztuka emocjonalnej równowagi.
CZYSTOŚĆ: Nie toleruj nieczystości ciała, ubrania czy otoczenia. Fizyczna czystość była dla niego metaforą czystości umysłu. Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, widzę w tym wiele sensu. Im wyżej patrzysz (próg tolerancji), tym większe masz oczekiwania względem siebie. Nie zaniżaj tego.
POWŚCIĄGLIWOŚĆ: Używaj zmysłów z umiarem. W świecie natychmiastowej gratyfikacji ta zasada nabiera nowego znaczenia. Dzisiaj wszystko łatwo można dostać. Odroczona gratyfikacja buduje naszą mentalność i umiejętność czekania na rezultaty.
SPOKÓJ: Nie przejmuj się drobiazgami. Franklin rozumiał, że większość naszych trosk to właśnie drobiazgi. I właśnie ten punkt uważam za najważniejszy. Nie walcz z wiatrakami. Jaki jest sens krzyczeć do telewizora, gdy przemawia premier? Po co wkurzać się na politykę? Po co stresować się czymś, co jest poza naszym obszarem wpływu? Spokój jest siłą.
POKORA: Naśladuj Jezusa i Sokratesa. Ten punkt został dodany przez Benjamina po pewnym czasie. Myślę, że mógł to dodać z powodu tego, że był coraz bardziej rozpoznawalny, a wiedział, że chwalenie się samym sobą, nie jest dobrą drogą.
Codzienny system Franklina
Zdefiniowanie zasad to jedno. Praca nad nimi to drugie. Codzienny system Franklina był zadziwiająco prosty w swojej konstrukcji — pojedyncza kartka podzielona na 91 kwadratów (7 kolumn na dni tygodnia i 13 wierszy na cnoty).
W każdym kwadracie Franklin stawiał kropkę, gdy zawiódł w praktykowaniu danej cnoty tego dnia, skupiając się szczególnie na jednej cnocie w danym tygodniu, choć monitorował wszystkie.
Warto tutaj zaznaczyć, że Franklin w każdym tygodniu skupiał się w 99% tylko na jednej cnocie. W kolejnym tygodniu przechodził dalej.
Po 13 tygodniach zaczynał cykl od nowa, a im mniej kropek na stronie, tym lepsze wyniki osiągał w kształtowaniu swojego charakteru.
"Byłem zaskoczony" – pisał później – "znajdując o wiele więcej wad, niż przypuszczałem, ale miałem tę satysfakcję, że widziałem, jak znikają."
Kilka słów na koniec…
Franklin nigdy nie osiągnął doskonałości w żadnej z tych cnót. I może właśnie to jest najważniejsza lekcja – że wielkość nie polega na osiągnięciu celu, ale na nieustannym dążeniu do niego.
"Mogę powiedzieć" – napisał pod koniec życia – "że choć daleko mi do doskonałości, o którą marzyłem, samo dążenie do niej uczyniło mnie lepszym i szczęśliwszym człowiekiem."
Osobiście nie używam tego systemu. Pokazuje go jedynie jako ciekawostkę. Uważam jednak, że warto w ten — lub inny sposób — praktykować rozwijanie naszych słabych i silnych stron. Są one fundamentalne dla wielu aspektów naszego życia.
Jeśli spodobał Ci się ten temat, to zostawiam dla Ciebie prosty plan wdrożenia:
Wybierz kilka cnót, które uważasz za ważne.
Stwórz prosty dziennik, który podzielisz, tak jak robił to Franklin.
Codziennie pracuj nad cnotą, która jest kluczowa w danym tygodniu.
Bądź dla siebie wyrozumiały, ale konsekwentny
Gdy dojdziesz na sam dół, to zacznij od nowa.
Prywatnie, co u mnie?
Tydzień temu wrzuciłem pierwsze rozliczenie z grudniowego wyzwania. Nie będę już przypominał szczegółów. Znajdziesz je w tutaj.
Główne założenie to: tylko 40 godzin pracy i 7 zadań do zrealizowania, które wyliczyłem na około 100 godzin.
Pełne podsumowanie drugiego tygodnia:
Czas pracy:
Ten tydzień był słaby. Złapała mnie choroba i pracowałem tylko przez 5,5 godziny.
W sumie wykorzystałem 13,5 godziny z 40. Będzie co nadrabiać za tydzień :)

Progres zadań:
Zadanie 1: Wyznaczone na 30h. Skończone całe po 10 godzinach. Było to zadanie mocno myślowe i jestem zdziwiony, jak sprawnie udało się to zrobić. Możliwe, że miałem dobry moment, na strategiczne rozkminy.
Zadanie 2: Wyznaczone na 10h. Od poprzedniego tygodnia stoi na 60%. Poświęciłem, póki co 6,5 godziny.
Zadanie 3-7: Brak progresu.
Rezultat tego tygodnia: Marny progres, ale udało się zamknąć pierwsze zadanie, a to sukces.
Mój komentarz: Ciężko ocenić ten tydzień, bo byłem chory. Myślenie było słabe i nie chciałem marnować czasu. Wolałem po prostu czekać i odpoczywać. Za tydzień czeka mnie mocny poniedziałek i wtorek — aby nadrobić stracony czas.
Dzięki za dziś! Trzymaj kciuki, aby ten — nowy tydzień poszedł gładko! :)
Smacznej kawy ☕️ i dobrej soboty!
Norbert
Udało Ci się dotrzeć aż tutaj? Cieszę się. Jeśli Wizja Totalna Ci się podoba, to nie zapomnij wysłać jej do znajomego, któremu ten wpis może się przydać 🙌🏼